Komentarze: 0
Dobry Wieczór.
I tak oto, przytłoczona natłokiem myśli dzisiejszego dnia oraz ciężarem wewnętrznego poczucia beznadziei, postanowiłam wylać to z siebie właśnie tu jako anonimowa i bezpieczna autorka tego tekstu. Świat z perspektywy młodego człowieka jest naprawdę przytłaczający jeśli zależy ci na czymś więcej niż nowe buciki, dyplom w szkołach, i zdobywanie pozycji w świecie idąc po trupach. Jako osoba mająca się za "artystkę" oraz przebywająca w środowisku osób wrażliwych na zewnętrzną strukturę tego świata oraz to, co dzieje się pod tą skorupą ze złotego papierka, zauważam jakim gównem ten świat opływa. Gdy choć przez chwilę pomyśli się do tego to wszystko dąży człowiekowi odechciewa się żyć. Czy człowiek we współczesnym świecie jest jeszcze człowiekiem, czy przemienił się już bezpowrotnie w konsumpcyjne zwierzę? Nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka. Są na tym świecie ludzie i zwierzęta. Sęk w tym, żeby szukać tego piękna, które ukryło się głęboko z obawy przez tym popierdolonym światem. Tak, dużo przeklinam. Miałam na początku być miła, kulturalna, tworzyć z moich myśli przyjemną do czytania treść. Ale nie umiem pisac o tym wszystkim bez emocji. Świat jest chory. Poważnie chory. Chory na ludzkość. Od wielu lat w mojej głowie tkwi myśl, że najgorszą plagą na Ziemi są ludzie. Sama nie jestem święta. Nikt nie jest. Ale ja w przeciwieństwie to tych pieprzonych pasibrzuchów, którzy grzeją swoje dupy na fotelach za kilka tysięcy złotych, dolarów, franków czy innej waluty, staram się myśleć szerzej niż do końca czubka mojego losu. Wiecie o czym myślę najczęściej? O wojnie. Co godzinę na świecie umiera z głodu 4 tysiące dzieci. 4 TYSIĄCE. Miliony, jak nie miliardy są wydawane co roku na coraz lepsze uzbrojenia państw. Ciekawe, czy gdyby takiemu ważniakowi jego własne dziecko zmarło z głodu to przejrzałby na oczy. Ale to zbyt odrealniona wizja. Jedni muszą żreć piach, żeby inny mógł zarabiać miliardy. Wówczas gdy ludzie cierpią, największe "mocarstwa" tego świata urządzają sobie wojenki i szukają zysku w każdym miejscu na Ziemi, węsząc gdzie jest zysk. Czemu ten świat tak się kształtuje? Kiedy to się zaczęło? Czemu nikt tego nie zatrzymał? Czemu ludzie uważają, że to jest dobre? Jestem tylko zwykłym, szarym człowiekiem. Nic nie znaczę na tym świecie. Ale urodziłam się i dorastam z myślą, że nie mogę siedzieć cicho. Że urodziłam się po to, by mówić co widzę, co myślę i co czuje. Ale w sumie... Nie o tym chciałam teraz tu napisać. Chciałam napisać o prozie dnia dzisiejszego, gdy po dwóch tygodniach siedzienia w swoim gnieździe, wróciłam do miejsca, które ma ze mnie zrobić przykładnego, wykształconego oybwatela, czyli do szkoły. Mam maturę na trochę dalekim horyzoncie. Szkoła katolicka, do której uczęszczam manas kształcić w duchu wiary chrześcijjańskiej, abyśmy rozwijali się nie tylko intelektualnie, ale także i duchowo. TSA. Ja nie mam żadnej wiary, poza wiarą w ludzi, siłę ich rozumu oraz niesamowitych zdolności, które każdy z nas posiada. W mojej głowie codziennie rodzi się masa pytań. Miedzy innymi.. Że ta szkoła i cała intytucja kościelna ma tylko metkę tej pieprzonej świętości. Nie mam nic do Boga. Jestem agnostykiem. Znam ludzi ogromnej wiary, których szczerze podziwiam. Ale.. Ach, ten system szkoły. Przykład, w którym nawet kadra nie potrafi zachowywać się po "katolicku". Gdzie tak samo, jak i nie bardziej, katują nas wiedzą do tzw. zajebania, aż ludzie dostają depresji. Nic tak nie zabija kreatywności młodych ludzi jak szkoła. Ta jakże wspaniała instytucja robi z nas zwykłe, szare masy działające wiecznie według schematów. Że niby egzaminy mają wykazać naszą zdolność kreatywnego myślenia. TSA, po raz drugi. To też jest schemat. Wszędzie schematy. Schematy, schematy, schemaciki i inne pieprzone pierdy, którymi zatykają nas nasze młode głowy. Próbują ukształtować nasz system myślenia, poglądy, zachowania. Oddzielam tutaj wychowanie od robienia papki z mózgu, bo to są dwie różne rzeczy. U mnie np. nie można ubierać się w jaskrawe kolory, nosić "nieodpowiednie" fryzury, mieć piercing itp. Nie mówię tu o gimnazjum, bo tam jest to oczywiste. Liceum to już prawie dorośli ludzie, którzy kształtują się na przyszłe pokolenie pracujące na przyszłość tego pieprzonego, skorumpowanego kraju. Ale jednak, musimy pasować do schematu. Gdybym nie miała intelektu, średnio dobrych wyników oraz swego rodzaju uroku, którego nieraz już w swoim życiu musiałam używać, żeby ratówać swoją dupę, pewnie już by mnie tam nie było, albo zostałabym zmuszona do podporządkowania się, tak jak wielu moich znajomych. Ale ja się nie dałam. Bo jestem JAKAŚ. Ludzie się tego boją. Boją się abstrakcyjnego myślenia. Boją się tego, że ktoś młody potrafi pokazać sobą, że jest zbyt świadomy swojej osoby, aby zmusić go do zmiany. I to właśnie motywuje mnie do szukania tego czegoś w ludziach. Każdy to ma. Każdy. Mówią, że jak wszyscy są wyjątkowi to nikt nie jest. Możliwe. Ale ja lubię myśleć na przekór. Fakt, są ludzie, którzy po prostu ulegli współczesnemu światu, przestali używać tak niesamowitego organu, jaki jest ludzki mózg i stali się właśnie taką papką. Anyway, nie znoszę tego miejsca. Uwiebliam się uczyć. Uwielbiam zdobywać wiedzę i sie rozwijać. Gdyby nie ograniczał mnie czas uczyłabym się o wiele więcej.. Ale na to też znajdę porę :) Ludzie mnie męczą. Patrzą, wyłapują niedoskonałości. Oni nie chcą żyć w spójnym społeczeństwie. Żywią się plotkami, trendami i tym, co w innych im się nie podoba, zamiast akceptować otoczenie i chcieć je zrozumieć. Chciałam wylać tu swój dzisiejszy gniew, ale..usiadłam na chwilę przed telewizorem, w którym leciał film o sparaliżowanym mężczyźnie, którego umysł uwięziony jest w klatce chorego ciała i..pokazało mi to piękno tego świata. Że są tacy ludzie, któzy patrzą w duszę. Cieplej mi na sercu. Kończę na dziś.
Dobranoc.